Prasa donosi o ukończeniu przebudowy fragmentu autostrady A4 od Wrocławia w stronę Zgorzelca. Odcinek ma 92 km i kosztowało to 250 mln euro, a przebudowa trwała od 2002 r.
Przeczytałem i znów miałem wrażenie, że próbuje sie robić z nas głupców.
W mojej ocenie - żółwie tempo i podejrzanie drogo. Ale to nie przeszkodziło w radosnym świętowaniu ukończenia robót. Zjawił się nawet minister transportu, Jerzy Polaczek.
Najciekawszy fragment tej notki mówi o jeszcze jednej ciekawej rzeczy:
"Radości z zakończenia prac nie mącą nawet wskazywane przez kierowców niedociągnięcia - głównie nierówności nawierzchni i brak w niektórych miejscach poboczy."
Jechałem tą drogą i zdanie powinno brzmieć "w niektórych miejscach są pobocza".
Chciałbym znać nazwisko idioty który zatwierdził taki projekt, bo nazwisko idioty któremu sprawia to radość już mam i jest nim sam minister. Tych ludzi nie można nazwać inaczej. Brak pobocza zdecydowanie wpływa na obniżenie bezpieczeństwa na takich odcinkach.
Proponuję jeszcze jedno - wysłać ministra transportu do Chorwacji. Nie, nie po to by sobie wypoczywał i zwiedzał. Chciałbym, żeby przemierzył ten kraj z jednego końca na drugi. Żeby zobaczył jak powinny wyglądać autostrady i drogi szybkiego ruchu, nawet jeśli są wykuwane w skale. Chciałbym, żeby Chorwacki minister transportu powiedział mu też, że te autostrady są tańsze w budowie od tych naszych i żeby mu wyjaśnił jak to możliwe, że w czasie o wiele krótszym można zbudować o wiele więcej.
I na końcu chciałbym, żeby minister poczuł wstyd i zobaczył jak błazeńsko wygląda świętowanie z okazji spartaczonej roboty.
Ale to możliwe tylko u człowieka prawego i sprawiedliwego. A takimi ministrowie są tylko z nazwy.
P.s.
Teraz sobie uświadomiłem, że przecież ta autostrada jest wybudowana za czasów gdy przy władzy byli postkomuniści. Plany nowego "żondu" są krótko mówiąc - żenujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz