sobota, sierpnia 04, 2007

www.sck.com.pl

Zawsze sądziłem, że nie należę do tych co dają się łatwo oszukać, szczególnie jeśli chodzi o aukcje internetowe. Ale jednak są firmy, które (choć nadal mnie to dziwi) zweryfikowały mój pogląd na ten temat. Choć poniższy tekst jest trochę dłuższy niż inne moje wpisy na blogu, zapewniam, że warto poświęcić chwilę, jeśli korzystasz z internetowych zakupów, a szczególnie jeśli zamierzasz coś kupić w SCK, Szczecińskie Centrum Komputerowe.

Jakiś czas temu zmieniałem pracę. Musiałem zmienić też laptopa na którym pracuję. Do tej pory miałem firmowe, ale tym razem postanowiłem kupić sobie dokładnie taki jak chcę. Wybór padł na Sony Vaio TX3XP. Znalazłem korzystną cenowo ofertę na Allegro (zobacz zrzut z aukcji Allegro). Firma SCK, reklamująca się jako "największe w Polsce centrum komputerowe" (sic!), wyglądała na godną zaufania. Szczegóły transakcji ustaliłem przez telefon, zapewniono mnie co do stanu sprzętu (nowy, nieużywany). Ponieważ zależało mi na czasie wybrałem przesyłkę za pobraniem.
Dwa dni później - odbierałem już upragniony komputer. I wtedy się zaczęło...

Komputer nie był zapakowany w oryginalne pudełko. Po uruchomieniu natomiast zobaczyłem gotowego do działania, zainstalowanego Windowsa. Dodam, że w nowych komputerach - powinna wystartować najpierw partycja instalacyjna - to użytkownik sam instaluje system, podając między innymi hasło administratora. Windows w dodatku był w wersji polskiej, a wtedy Sony nie dystrybuowało oficjalnie marki Vaio i ten model nigdy nie miał Windowsa w wersji PL. Co więcej - licencja była standardowa na system preinstalowany, jednym słowem - dostałem piracką wersję. Poszukałem dalej. W komputerze znalazłem m.in. pakiet OpenOffice, przeglądarkę grafiki IrfanView (to nie są standardowe programy od Sony, a IrfanView (kupowałem na firmę - wymaga licencji), całkiem bogatą historię ostatnio otwieranych dokumentów i odwiedzanych stron www. Co więcej - gwarancja była wystawiona na 10 miesięcy! Ale to nie koniec. Komputer posiadał latynoski typ klawiatury (a miała być wersja UK), gdy próbowałem uruchomić partycję instalacyjną, ta przywitała mnie w języku hiszpańskim. Według logów administracyjnych komputer był używany od 21 marca a ja kupiłem go 15 maja. To tłumaczy też 10 miesięczny okres gwarancji. I to jest według firmy SCK komputer "nowy i nieużywany".





Klawiatura UK według SCK
(Kliknij aby powiększyć)
Partycja startowa w obcym mi języku Log administracyjny - wszystko jak na dłoni.
Jak się tłumaczyło SCK?
"Komputery przyjeżdżają z drugiego końca Europy, stąd w celach diagnostycznych przeprowadzana jest do końca instalacja m.in. systemu operacyjnego. Także w celu naniesienia plomb gwarancyjnych urządzenia są częściowo rozbierane. Jeżeli z jakichkolwiek względów przedmioty są prezentowane ewentualnym nabywcom odbywa się to w sposób wykluczający jakiekolwiek pogorszenie stanu towaru.
Zgodnie z opisem aukcji oraz informacją jaką otrzymał Pan telefonicznie na sprzęt Udzielamy do 12 miesięcy gwarancji (zależnie od daty zakupu)."
Kompletna indolencja i brak profesjonalizmu. Wyjaśniłem im, że do diagnostyki nie ma absolutnej potrzeby instalowania czegokolwiek w komputerze, nie wiem po co rozbierać komputer, skoro są na nim plomby producenta (ważniejsze np. w korzystaniu z gwarancji międzynarodowej), komputer miał być nowy a nie powystawowy, więc nie wiem o co chodzi z tą "prezentacją" i najbardziej absurdalna rzecz - SCK liczy gwarancję od daty kupna komputera PRZEZ NICH, więc teoretycznie klient może kupić nowy sprzęt z jednym dniem gwarancji. Absurd!
Zaproponowano mi obniżenie ceny lub wymianę na inny. Zażądałem więc dokładnego opisu jaki miałby być ten "inny" oraz jaka byłaby cena aktualnego. Mimo kilku maili - nie otrzymałem żadnych konkretów poza informacją od SCK "nadal podtrzymujemy naszą propozycję". Zresztą cała korespondencja jest nieco chaotyczna, mam wrażenie, że w SCK kilka osób pisze z tego samego konta e-mail podpisując się jako Rafał T.

Ponieważ straciłem zaufanie do tej firmy - zażądałem zwrotu pieniędzy, a sprzęt natychmiast im odesłałem. Dołączyłem również deklarację zwrotu. Początkowo zapewniano mnie, że pieniądze otrzymam gdy dostarczę komplet dokumentów (brakowało ksero FV, choć usiłowano mnie wprowadzić w błąd, że potrzebny jest oryginał), ale gdy SCK miało całość, zaczęło zwlekać ze zwrotem. I wtedy dowiedziałem się, że skoro kupowałem na firmę (prowadzę działalność gospodarczą) to według przepisów zwrot mi nie przysługuje!

SCK po prostu po chamsku wykorzystało przepisy (faktycznie w tym kraju prowadząc działalność gospodarczą ma się mniejsze prawa) i choć wina była po ich stronie postanowili mataczyć. Uparli się, że ściągną komputer nowy zgodny z opisem i mi go przyślą. Przy czym pan Rafał T. w bezczelny sposób zasugerował mi, że nie potrafię wynieść "maksimum korzyści z zaistniałej, i być może na pierwszy rzut oka niezbyt dogodnej, sytuacji", jaką niewątpliwie była ich próba sprzedaży laptopa używanego i z krótszą gwarancją.

Sprawdziłem możliwości prawne - dowiedziałem się, że mógłbym im założyć sprawę, pewnie bym wygrał (SCK złamało wiele innych przepisów), ale mogłaby ona potrwać do 1,5 roku (tyle trwają podobne sprawy we Wrocławiu). Czyli przez ten czas jestem i bez pieniędzy, i bez komputera. Po prawie miesiącu od licytacji dotarł do mnie laptop. Tym razem w oryginalnym opakowaniu, z kompletem kabli i z właściwym typem klawiatury oraz legalnym Windowsem. Po dokładnych oględzinach pozostało mi go przyjąć (na szczęście dzięki życzliwości poprzedniej mojej firmy mogłem pracować na ich laptopie przez ten czas). Pozostał jednak głęboki niesmak. Przez cały czas trwania tej sprawy usiłowałem skontaktować się z właścicielami SCK państwem Kuleszo. Niestety byli ciągle nieuchwytni, zajęci, choć ponoć dostali informację z nr. telefonu do mnie i mieli oddzwonić.

Dziwi mnie, że taka firma jak SCK (prawie 20 tys komentarzy na Allegro) odznacza się absolutnym brakiem profesjonalizmu. Zamiast przyznać się uczciwie do błędów i załagodzić sprawę, za wszelką cenę próbują zarobić parę groszy na klientach, których zwyczajnie próbowali oszukać. Więc jeśli planujesz kupno komputera, być może pracując na niego przez wakacje - omijaj lepiej tę firmę, znajdziesz wielu innych uczciwszych (i tańszych) sprzedawców, gdzie sprawnie dokonasz zakupów w przyjemnej atmosferze.

P.s.
Gdyby ktoś miał wątpliwości, posiadam całą korespondencję mailową z SCK, w której wyraźnie widać absurd i chamskie postępowanie ze strony SCK. Również ciekawy wątek można znaleźć na grupie pl.internet.mordplik, wskazujący że firma SCK zajmuje się również spamowaniem.

Aktualizacja [24 sierpnia 2007]

Dziś w nocy SCK wystawiło mi odwetowy, negatywny komentarz. W sumie spodziewałem się tego po nich. Dziwi mnie jedynie treść
"Kupujący nie czyta opisu przedmiotu,nie przyjmuje do wiadomości inf. zawartych w dziewięciu rozmowach tel. poprzedzających zakup,komentarz zaś traktuje jako miejsce do umieszczenia reklamy swojego bloga (płodzonego zapewne na naszym sprzęcie:)"


Pomijając arogancję i bezczelność tego komentarza, jestem ciekaw, skąd się wzięło te 9 rozmów poprzedzających zakup. Może pomylił się im klient? Ja pamiętam dwie, w których zapewniano mnie, że komputer jest nowy i nie używany. A opis czytałem bardzo dokładnie, zresztą o tym piszę na blogu, jest screen, można samemu sprawdzić. Reklama bloga jest mocno przesadzona - nigdzie, do dnia dzisiejszego nie było linka (teraz już są), jedynie informacja na grupie dyskusyjnej. No cóż, SCK postanowiło konsekwentnie prezentować się jako firma nierzetelna. Dziwię się nieco pracownikom. Czy pojęcia takie jak uczciwość, czy choćby jakieś szczątkowe poczucie honoru, były im obce?

Fotografie są mojego autorstwa, przedstawiają ulotkę i opisywany sprzęt.