sobota, marca 31, 2007

Nerwostrada

Tym razem tekst będzie nieco dłuższy ale dotyczy też nietypowej sytuacji.

Wczoraj instalowałem Neostradę właścicielom opisywanego wcześniej komputera z systemem Vista. Oczywiście instrukcja i sterowniki które dostarczyła TP S.A. nadawały się do kosza i nijak nie chciały zadziałać z systemem Vista. Po piętnastu minutach przeczesywania sieci miałem odpowiednie oprogramowanie i potwierdzenia od internautów, że jest ono sprawdzone i działa. Nie pozostało nic innego jak zainstalować, skonfigurować i surfować! Czyżby?

Po instalacji (zero problemów, prócz standardowych komunikatów Windowsa o braku certyfikatu, czyli informacji, że Sagem nie zapłacił Firmie Microsoft za certyfikat ;) przystąpiłem do konfiguracji połączenia. Dodać muszę, że nigdy wcześniej nie miałem styczności z Neostradą. Potrzebowałem numer dostępowy, nazwę użytkownika i hasło. Na umowie tego nie było, z mętnej instrukcji wynikało, że jakaś aplikacja generuje ID i PIN. Wszystko sprowadzało się do skorzystania z płyty z wadliwymi sterownikami. Zadzwoniłem więc na infolinię Neostrady. Okazało się, że telefon z którego dzwoniłem nie miał wybierania tonowego a skutek był taki, że z pomocy automatycznej w ogóle nie dało się skorzystać. Zadzwoniłem więc na Błękitną Linię, tam udało mi sie połączyć z panią Krystyną P. Powiedziałem, że dzwonię z telefonu bez wybierania tonowego i proszę o połączenie z obsługa techniczną Neostrady. Pani przystąpiła do weryfikacji dzwoniącego. Mając już doświadczenie w takich sprawach standardowo odpowiadam, że jestem właścicielem telefonu, by nie komplikować prawdziwym właścicielom życia. Z doświadczenia wiem, że gdy operator zaczyna rozmawiać ze słabo rozeznanym w temacie właścicielem to jest mu w stanie wcisnąć stek bzdur zamiast pomocy. Podałem część danych przy nazwisku spytałem siedzącego obok pana Krzysztofa o nazwisko, w tym momencie usłyszałem w słuchawce podniesiony głos telefonistki: "Pan jest właścicielem telefonu?! Proszę pana, co my sobie jaja robimy?!" Ciśnienie mi się podniosło, próbowałem jej tłumaczyć, że właściciel nie zna się na sprawach informatycznych, ale nie dało się. Po krótkiej szamotaninie właściciel potwierdził swoje dane, również fakt, że jest obok i widzi co robię. Wtedy dopiero paniusia spróbowała mnie połączyć z pomocą techniczną. Po krótkiej melodyjce rozmowa wróciła i wtedy usłyszałem jej rozmowę z koleżanką lub kolegą obok, dotyczącą sytuacji sprzed chwili, a w której zostałem przez nią nazwany "bezczelnym idiotą". Ciśnie skoczyło mi jeszcze bardziej. Po dłuższej chwili pani zorientowała się, że ma mnie na linii i słodko zapytała "Halo?". Poprosiłem o jej nazwisko, powiedziałem, że słyszałem te inwektywy wobec mojej osoby i poprosiłem by wreszcie wywiązała się ze swoich obowiązków i połączyła mnie z obsługą. Długo jej to nie wychodziło (trudno się dziwić osobie, która nie potrafi nawet wyciszyć mikrofonu) ale w sumie po 20 minutach (sic!) rozmawiałem z kimś z obsługi technicznej.
Technik, usłyszawszy, że chodzi o modem Sagema F@st800 i Vistę, oświadczył krótko - przykro mi, to nie zadziała. Odpowiedziałem mu, że owszem zadziała, tylko poproszę o ustawienia. Pan znów powiedział, że nie ma sterowników, a gdy oświadczyłem, że są i nawet je zainstalowałem zapytał, a skąd je pan ma? Zgodnie z prawdą odrzekłem - od Sagema. W końcu postawiłem sprawę krótko - sterowniki to moje zmartwienie i ja się tym zajmę, niech mi poda tylko ustawienia. Zgodnie z jego wskazówkami połączyłem się na parametrach rejestracyjnych i uzyskałem ID i PIN. Sądziłem, że to wystarczy, bo opis na stronie www.rejestracja.neostrada.pl był nieco mętny, a po wybraniu "procesu rejestracji" pokazało się okienko proponujące adres w domenie neostrada.pl, którego nikt oczywiście ze znajomych nie chciał, oraz jakieś oświadczenia o zgodzie na przetwarzanie, wykorzystywanie tego adresu itp. Połączenie jednak nadal nie działało.
Zadzwoniłem po raz kolejny. Tym razem odebrała inna kobieta, której nie przeszkadzało, że nie jestem właścicielem telefonu, wystarczyło, że podałem prawidłowe dane oraz hasło do kontaktów z infolinią (podpowiedziane przez właściciela). Po chwilowej naradzie z technikami, pani poinformowała mnie, że proces rejestracji nie dotyczy rejestracji nowego konta e-mail, należy przejść jeszcze dalej i na podstawie wygenerowanego ID i PIN zostanie wygenerowany login i hasło użytkownika. Podpowiedź tym razem była dobra, choć absurd generowania kolejnych haseł niemal mnie rozbawił. Po chwili Neostrada wreszcie zadziałała. Czyli stało się to co technicy TP S.A. uważają za "niemożliwe".

Wnioski z tej historii są proste - problemem nie jest nowy na rynku system (dziwię się "tepsie", wszak Windows to najpopularniejszy system, a Vista jest ostatnio mocno reklamowana), Problemem jest tzw. "obsługa techniczna" TP S.A. Dla mnie jest wręcz zastanawiająca ich indolencja. No ale może nie powinienem się dziwić instytucji w której klient jest postrzegany jako "bezczelny idiota".

P.s.
W poniedziałek wysyłam list do TP S.A. w którym będę domagać się przeprosin oraz wyjaśnienia tej sytuacji. Będę również próbował dowiedzieć się dlaczego wprowadzają klientów w błąd skoro istnieją prawidłowe i działające rozwiązania problemów technicznych. O ewentualnej odpowiedzi poinformuję na blogu.


Foto: GettyImages Creative

czwartek, marca 29, 2007

H'asta la vista "Vista"

Wczoraj miałem pierwszy raz styczność z niemalże legendarnym systemem Microsoftu. Legendarnym, bo długo przygotowywanym, z wielokrotnie przesuwanym momentem premiery.
Sprzedawca który oferował mojemu koledze komputer (kolega się na tym absolutnie nie zna) zachwalał go jako najnowocześniejszy system. Problem pojawił się na starcie - jak zainstalować Neostradę? Płyta instalacyjna do modemu co i rusz wywala jakieś tajemnicze błędy. Więc laptop (wzorem większości komputerów moich znajomych) przeszedł przez moje ręce.

Fujitsu-Siemens, Core Duo, 1,7 MHz, 1GB ramu, ze standardową jak na laptopa grafiką Intela GM945. Pomyślałem sobie - będzie śmigać. No tak, ale Vista ma spore wymagania, więc komputer działa trochę jak cielna krowa. Bez pośpiechu. Wskaźnik wydajności systemu Vista pokazuje wynik 3,1 w 5-cio punktowej skali. Pozostałe wrażenia bez rewelacji - cukierkowo, z efektami ale niefunkcjonalnie. Nawet przy przeglądaniu katalogów, mamy do dyspozycji jak w przeglądarce przyciski wstecz i do przodu - brakuje klawisza przejścia do poprzedniego poziomu. Oczywiście da się wszystko dopasować i wyłączyć, ale trzeba o tym wiedzieć i chcieć.
System Vista miał być wreszcie bezpiecznym Windowsem. Dlatego co chwila musimy potwierdzać jakiekolwiek przeprowadzane zmiany. Czy jest przez to bezpieczny? Na pewno bardziej uciążliwy. I na koniec - próba pracy w sieci LAN. Po długiej walce z próbą ściągnięcia pliku ok 700 MB z dysku sieciowego, ciągłych restartach Explorera i jakichś błędach COM, poddałem się. Wtedy Vista wyświetliła dymek, ze znaleziono rozwiązanie problemu! Pełen nadziei kliknąłem i oto co ukazało sie moim oczom:

Dodam, że połączenie z internetem jak najbardziej działało.
Żeby napisać coś pozytywnego - mogę stwierdzić, że ładniejsze są błędy Explorera. A poważnie - nie pozostaje mi nic innego niż zaproponować koledze Ubuntu.

P.s.
Znalazłem rozwiązanie problemu z kopiowaniem, jednak jest ono niezwykle absurdalne. Żeby dostać aktualizację trzeba po nią zadzwonić. Po szczegóły odsyłam do Dziennika Internautów i vortalu dobreprogramy.com

Coffee :)

Dawno nie pisałem, aż strach zaglądać w statystyki. Zgodnie z tym co już kiedyś stwierdziłem, nie będę podejmować tematów politycznych (może w wyjątkowych okolicznościach), a zdecydowanie będę zmierzać w stronę bardziej interesujących mnie ostatnio rzeczy. Ostatnio są to takie gadgety jak PDA :)

Natomiast jedną z moich pasji jest też kawa. Nie wyobrażam sobie bez niej dnia, czasami zresztą od niej dzień zaczynam. O kawie napisano wiele, w sieci można znaleźć mnóstwo wyspecjalizowanych serwisów na temat kawy. A gdzie znaleźć dobrą kawę? We Wrocławiu :)

Od jakiegoś czasu jest w tym mieście palarnia kawy "Sawara" przy ul. Ślicznej 7, prowadzona przez panów Shafika i Rafika Saloum. Od nich też wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć na temat kawy i pochodzenia jej smaku. A znają się na rzeczy! Dlatego możecie być pewni, że trafiają do nich najlepsze ziarna (bezpośrednio od dostawców, bez pośredników i hurtowni), które dwa razy w tygodniu są palone na miejscu. Stali klienci, którzy mają swoje ulubione kompozycje mieszanek kawy mogą być pewni, że będą właściwe - proporcje są wpisywane do specjalnego zeszytu z nazwiskiem klienta a oczekując na przyrządzenie mieszanki zostaniemy poczęstowani filiżanką kawy parzonej w lokalu. Dla każdego miłośnika kawy lokal obowiązkowy do odwiedzenia. Ostrzegam jednak - po takiej wizycie nie będziecie chcieli więcej kupować zwykłej, paczkowanej kawy w sklepie. A tzw. kawa rozpuszczalna okaże się zupełnie niezdatna do picia ;) Ale zapewniam, że w kawiarni "Sawara" każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Trzeba dodać, że ceny również są przystępne na każdą kieszeń.

P.s.
To nie jest tekst sponsorowany :)




Foto: GettyImages Creative

niedziela, marca 04, 2007

Lustracyja trwa

Ostatnio w modzie jest ujawnianie agentów PRL. Towarzyszy temu pewien ostracyzm, bo św. Lustracyja to główne osiągnięcie "IV RP". Proszę mnie źle nie zrozumieć - nie bronię towarzyszy, komuchów itp. ale taka lustracja coraz bardziej traci na znaczeniu i skuteczności a oprócz tego są ważniejsze sprawy w tym państwie. No ale trudno chwalić się tym, że ustawa o swobodzie gospodarczej po roku opracowywania trafiła do kosza albo o tym, że emerytury będą tylko dla szczęśliwych wybrańców a nie dla wszystkich jak do tej pory.

Ostatnio ujawnił się kolejny agent, który w dodatku nie jest księdzem. To Marek Piwowski, reżyser kultowego "Rejsu". Co prawda jego "chęć współpracy" wynikała z banalnej przyczyny, chciał dostać paszport, ale fakt jest faktem - wpółpracował!!!

Co teraz zrobią zwolennicy pisu i pozostali pseudoprawicowcy? Konsekwencja nakazuje wpisać Piwowskiego i jego dzieła w indeks, najlepiej razem z dziełami Lenina i wierszami o Stalinie towarzysza Brzechwy.

Zakazane powinno być również cytowanie takich wrażych dzieł. Ale póki nie jest to pozwolę sobie ten cyrk skwitować właśnie cytatem z rejsu.

"Normalnie... Patrzę, patrzę na to... No i aż mi się chce wyjść z... kina proszę pana... I wychodzę..."



Żródła: onet.pl, interia.pl, money.pl