środa, sierpnia 30, 2006

Sposób na "święte krowy"

Popołudniowa kawa, przerwa w pracy i czas na prasę... Dziś jest jeden z tych dni gdy wiadomości są raczej zabawne. Pomijam tutaj pajacowanie pana Kurskiego. Raczej zabawne, choć jednocześnie absurdalne jest pozwanie do sądu pewnego petenta, który rzekomo "obraził" urzędnika. Przepraszam - powinno być: urzendnika, jak to już kiedyś wyjaśniałem. Otóż w Olsztynie pewien petent napisał list do prezydenta miasta w którym wyraził swój sprzeciw wobec zatrudniania "ignorantów" i "pseudofachowców" odpowiedzialnych za sygnalizację świetlną. Petent ów miał na uwadze bezpieczeństwo i wygodę użytkowników dróg, działał więc "pro publico bono". Ale urzendnik którego ambicja ucierpiała stwierdził, że publiczną osobą nie jest więc nie zasługuje na krytykę. I pozwał zatroskanego petenta do sądu. Może nie jest publiczną osobą ale w takim razie niech pobawi się sygnalizacją świetlną kolejki Piko jeśli taką posiada, a nie publiczną sygnalizacją drogową.

Według mojej oceny zachował się jak "święta krowa". Czyli nawet gdyby zablokował ruch uliczny, to nie można go tknąć. A że takich "świętych krów" na co dzień mamy sporo i często możemy być w sytuacji gdy zostaniemy przez taką "krowę" zaatakowani, podam sposób jak postępować w takich sytuacjach.

Szwajcarzy mają sporo krów, niekoniecznie "świętych", które czasami atakują np. turystów. Ich zalecenia są następujące:
- nie nawiązywać z nimi kontaktu wzrokowego, nie zbliżać się do nich, nie dotykać
- pasących się krów (gdy np przy biurku spożywa kanapkę czy jogurt) nie należy straszyć

Ale co zrobić gdy mimo tego sytuacja stanie się groźna? Rada jest prosta, wręcz trywialna: "krowę trzeba odpędzić uderzeniem w pysk".

Ten ostatni sposób wydaje mi się najbardziej skuteczny.

poniedziałek, sierpnia 28, 2006

Żenada

Prasa donosi o ukończeniu przebudowy fragmentu autostrady A4 od Wrocławia w stronę Zgorzelca. Odcinek ma 92 km i kosztowało to 250 mln euro, a przebudowa trwała od 2002 r.
Przeczytałem i znów miałem wrażenie, że próbuje sie robić z nas głupców.

W mojej ocenie - żółwie tempo i podejrzanie drogo. Ale to nie przeszkodziło w radosnym świętowaniu ukończenia robót. Zjawił się nawet minister transportu, Jerzy Polaczek.
Najciekawszy fragment tej notki mówi o jeszcze jednej ciekawej rzeczy:

"Radości z zakończenia prac nie mącą nawet wskazywane przez kierowców niedociągnięcia - głównie nierówności nawierzchni i brak w niektórych miejscach poboczy."

Jechałem tą drogą i zdanie powinno brzmieć "w niektórych miejscach są pobocza".
Chciałbym znać nazwisko idioty który zatwierdził taki projekt, bo nazwisko idioty któremu sprawia to radość już mam i jest nim sam minister. Tych ludzi nie można nazwać inaczej. Brak pobocza zdecydowanie wpływa na obniżenie bezpieczeństwa na takich odcinkach.

Proponuję jeszcze jedno - wysłać ministra transportu do Chorwacji. Nie, nie po to by sobie wypoczywał i zwiedzał. Chciałbym, żeby przemierzył ten kraj z jednego końca na drugi. Żeby zobaczył jak powinny wyglądać autostrady i drogi szybkiego ruchu, nawet jeśli są wykuwane w skale. Chciałbym, żeby Chorwacki minister transportu powiedział mu też, że te autostrady są tańsze w budowie od tych naszych i żeby mu wyjaśnił jak to możliwe, że w czasie o wiele krótszym można zbudować o wiele więcej.

I na końcu chciałbym, żeby minister poczuł wstyd i zobaczył jak błazeńsko wygląda świętowanie z okazji spartaczonej roboty.
Ale to możliwe tylko u człowieka prawego i sprawiedliwego. A takimi ministrowie są tylko z nazwy.

P.s.
Teraz sobie uświadomiłem, że przecież ta autostrada jest wybudowana za czasów gdy przy władzy byli postkomuniści. Plany nowego "żondu" są krótko mówiąc - żenujące.


sobota, sierpnia 26, 2006

Czasem jest zabawnie...

Zazwyczaj rano jak zaczynam czytać wiadomości, to podświadomie przygotowuję sie na najgorsze - czyli informacje o zamachach, kolejnych działaniach naszego "żondu" w ramach trwającej walki z rzeczywistością, czy też informacji o rozwoju głupoty na świecie.

Czasem są jednak takie przyjemne, słoneczne dni, gdzie wiadomości wywołują po prostu uśmiech. Dziś moimi faworytami zostali dwaj Egipcjanie których nazwisk nie potrafię wymówić. Ale jak podaje Onet.pl są bardzo zdeterminowani. Otóż tak bardzo pokochali Zachód, że postanowili przekopać się do niego łyżką do butów na granicy białorusko-polskiej. Niestety jak już byli u nas, pewnie zdezorientowała ich sytuacja w naszym kraju i przekopali się... z powrotem na Białoruś. Sądzili, że to granica polsko-niemiecka. Szkoda mi ich, tyle kopania na nic. Może następnym razem będą mieli więcej szczęścia.

Drugą ciekawą informacją jest pomysłowość handlowców. Wiadomo, że da się zarobić na wszystkim. A ostatnio na topie jest... żal za Plutonem. Jak ostatnio donosiły różne serwisy - Pluton został zdegradowany z "planety" do "planety karłowatej". Okazuje się, że ma jednak swoich fanów, którzy chcą przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy. A handlowcy na tym korzystają, bo czemu nie?

Ale czy ktoś pomyślał o stratach? Przecież teraz cały Zodiak szlag trafi! Wszystkie horoskopy straciły ważność. Ileż osób będzie zdezorientowanych, przecież teraz nie wiadomo jak żyć!

No, my Polacy jesteśmy do tego przyzwyczajeni. U nas nie ma znaczenia czego chcemy. Ważne jest czego chce PiS, co wyraźnie widać przy cyrku wokół ordynacji wyborczej.
Zastanawiam się, którego ranka przeczytam informację, że miłościwie panujący nam bracia Kaczyńscy postanowili wprowadzić monarchię. Ale to nie będzie wesoły news. Na wszelki wypadek przygotowałem sobie łyżkę do butów...

niedziela, sierpnia 20, 2006

Panelarz, panelista czy panelowiec ?

Ostatnio było głośno o nowym wyrażeniu w słowniku języka angielskiego "to google". Nie wiadomo jednak, czy ono sie pojawi. Nowych słów pojawia się coraz więcej, listę ciekawych znajdziecie na blogu Liquid Modernity.

Ponieważ działam w branży usług niematerialnych, odczuwam czasami potrzebę stworzenia czegoś namacalnego. Dzisiaj tworzę podłogę :) Czyli kładę panele. Nawet nie do końca zgodnie z instrukcją - bo to byłoby trudne (rysunki przedstawiają zupełnie odwrotnie to co zaleca instrukcja napisana tekstem). Na pewno nie zrobię tego gorzej niż "fachowiec" od paneli, bo moja spiskowa teoria mówi, że fachowcy wyjechali za granice, bo tam lepiej płacą.
Mniejsza o to. Zastanawiałem się natomiast jak się nazywa ktoś kto układa panele? Panelarz, panelista czy panelowiec?

Moje pytanie nie jest takie głupie. Co więcej zostało zainspirowane przez Telepizzę. Tak się składa, że ostatnio muszę bywać w ich lokalach. I tam przyciągnęło moją uwagę ogłoszenie, w którym oferuje się pracę polegającą na roznoszeniu ulotek. Czyli praca jako... KUPONISTA !!! W nawiasie dla wyjaśnienia podaje się "roznoszenie ulotek". No bo ktoś mógłby jeszcze źle skojarzyć. Wśród ofert pracy Telepizza oferuje jeszcze pracę na stanowisku pizzero-kasjer. Też fajne :)

Chyba jednak zostanie panelista. Albo panelo-układacz.

Wrażliwy "polityk"

Ostatnio media donoszą, że ruszy niebawem proces w którym pijanego bezdomnego oskarżono o znieważenie prezydenta RP. Jak zauważają dziennikarze do tej pory nawet poważniejsza próby obrażenia głowy państwa nie doczekały się procesów. Czyżby Lech Kaczyński był takim wrażliwym politykiem?
Sprawa wydaje się absurdalna. Bezdomny (chyba najniższy status społeczny obecnie) w dodatku pijany, obrzuca inwektywami Lecha. Nikt rozsądny nie wziąłby tego na poważnie, co najwyżej "nieparlamentarny" język może razić w uszy. Z drugiej strony - znam wiele publikacji internetowych w których na prawdę ostro krytykuje się albo wręcz obraża prezydenta i polityków. Pisane są przez ludzi inteligentnych, których pewnie trudniej oskarżyć niż takiego bezdomnego. Ja sam uważam, że Lech Kaczyński jest nieudolnym politykiem i facetem z kompleksami. Taki np. Lepper to idiota, który sam sobie przeczy. W dodatku jest przestępcą. Nawet jestem w stanie to udowodnić I co? Czy teraz ktoś wytoczy mi proces? Czy może powinien użyć słów bardziej pospolitych czy też wulgarnych, choć to nie mój poziom.

Sprawa bezdomnego będzie wyglądać tak - albo zostanie skazany, co tylko potwierdzi kompleks niższości u Lecha Kaczyńskiego, albo zostanie "miłosiernie" przezeń ułaskawiony, co oczywiście będzie odpowiednio nagłośnione i to również świadczy o kompleksach Lecha.


Co by się nie działo, świadczy to tylko o tym, że państwo nasze do złudzenia przypomina PRL. Bardziej niż wtedy gdy u władzy byli Kwaśniewski, Miller i Oleksy.
Przypomina mi się taki film w którym główny bohater wraca późną porą "wstawiony", bo urodziło mu się dziecko. Pech, że akurat zmarł towarzysz Stalin. Dlatego z miejsca ląduje w areszcie jako wróg socjalizmu.
Wracamy do PRL-u proszę Państwa.

poniedziałek, sierpnia 07, 2006

Kolejny sprawiedliwy

Po panu Wildsteinie w naszym kraju pojawił się kolejny "sprawiedliwy". Pan Religa. Tylko jego pojęcie sprawiedliwości jest, oględnie rzecz mówiąc, wypaczone.

Otóż pan Religa, proponuje wyższe składki ubezpieczenia OC dla wszystkich kierowców. Na początku wyższe OC mieli płacić Ci, którzy powodują wypadki. Ale ostatnio pan Religa stwierdził:

"Ja sam jestem kierowcą, więc mnie to dotknie - mówi Religa - i chociaż nieźle oceniam swoje umiejętności, to wiem, że ja także mogę spowodować wypadek. Dlatego płacić powinni wszyscy bez wyjątku. Tak musi być, to jest sprawiedliwe."

Otóż, panu Relidze chcę wyjaśnić, że w 99,9% sprawcami wypadków są ludzie którzy albo jeżdżą brawurowo, albo łamią przepisy, albo są idiotami. I za głupotę powinni płacić. Pan Religa, podobnie jak pan Wildstein, natomiast chętnie przyłożyłby jedną miarę do wszystkich.

Jeśli pan uważa, że może spowodować wypadek - niech pan natychmiast podrze i wyrzuci prawo jazdy i przesiądzie się do taksówki. Jest pan lekarzem - "primum non nocere"!

Jak jeżdżę - to myślę i nie zamierzam płacić za głupotę innych kierowców. Nawet jeśli noszą znane nazwisko jak "Religa".

Lepiej niech pan wróci do kardiochirurgi. Bo z próby rządzenia i nadawania nowego znaczenia słowu "sprawiedliwość" ma pan "pałę".