Nazwa jak widać jest chwilowa (nikt nie wie ile trwa chwila), dopóki jakiejś nie wymyślę więc zupełnie nie oddaje tego o czym chcę pisać.
niedziela, lipca 25, 2021
Nie sądziłem, że to zrobię...
Tak refleksa mnie naszła, po rozmowie z gorliwą katoliczką...
Żeby było jasne, mam do niej ogromny szacunek. W rozmowie, wyjażniałem jej, że żaden z tzw.
ewangelistów nie napisał ewangelii. Że nie było to możliwe, gdyż byli to prości
ludzie, a w tamtych czasach nie było powszechcnej edukacji. Co więcej, np tzw.
Ewangeia Marka była napisana w j.greckim. Choć prostym i niewyszukanym, to tylko
nielicznych było stać na taką naukę. Zresztą. Wszystkie ewnagelie powstały 40-60
lat po śmierci Jezusa. Historycy są zgodni, że nie znamy prawdziwych autorów
tych pism. Wiadomo, że ewangelii powstało dużo więcej ale ostatecznie około III
w. uznano te 4 ewengeleie i podawano dalej jako wiarygodne.
Moja rozmówczyni była lekko zszokowana. Nikt o tym nigdy z abony nie mówił. Przez tyle lat.
Pociągnąłem dalej - skoro to jest nieprawdą, powtarzaną tyle razy, że się
usankcjonowała i wielu wierzy, że faktycznie 4 księgi napisało czterech facetów,
bezpośrednich towarzyszy Jezusa opisując to co razem przeżyli, to... Tutaj
rozmowa się praktycznie zakończyła. Argumentem, że dobra, ja tam w księży nie
wierzę ale do kościoła będe chodzić, bo przeciez wierzę w Boga.
I to zastanawia - wielu ludzi nie jest w stanie stanąć tak zupełnie z boku i spojrzeć z innej
perspektywy na korporację katolicką. Dlaczego? Po pierwsze, to już pokoleniowa
tradycja. Tak było zawsze. I od małego. A gdy od dziecka powtarza się te same
prawdy, na poczatku bezrefleksyjnie - to potem już nikt się nad tym nie
zastanawia.
W dodatku wytwarza się w człowieku rytuał. Warunkuje się psychicznie. Pamiętam, jak będac nastolatkiem nie poszedłem do kościoła w
niedzlę. I to nie z premedytacją ale się zagapiłem i nie zdążyłem na ostanią
mszę. Czułem się źle. Czułem jakbym zrobił coś bardzo złego. To było paskudne
uczucie, choć nieumyslne, to czułem winę. Warunkowanie.
Dzisiaj się tylko uśmiecham. Ale wiem, że im dłużej się w czymś tkwi, tym trudniej to przerwać. I
dlatego sprytni ludzie z korporacji katolickiej, mocno tego pilnują.
Warunkowania. Ja się uwolniłem, dawno temu. Teraz, gdy coraz częściej wychodzą
na światło dzienne, fakty potwierdzające, że korporacja katolicka nosi znamiona
międzynarodowej grupy przestępczej, ja się czuję czysty. Ale widzę, że nawet
szokujące, twarde fakty, nie łamią latami wpajanego warunkowania. Arcybiskup -
pedofil (zresztą jest ich wiecej. Biznesmen Rydzyk. Ekscelencja - sołtys. To nic
w porównaniu z Kanadą, i zbiorowymi mogiłami dzieci w katolickich szkółkach,
finansowymi przekrętami Watykanu, czy mieszaniem się w politykę wilu krajów.
Czy to się kiedyś zmieni?
Czy jakikolwiek, czytajacy te słowa katolik, jest w stanie zmienić swoje myślenie?
Czy potrafi pojąć, że religia jest tylko narzędziem do władzy i w na swoje potrzeby personifikuje i zwłaszcza Boga?
Takie myśli przy niedzielnym wieczorze. I szklaneczce wina.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz