czwartek, listopada 23, 2006

Kukuł... kacze jajo.

Nasz miłościwie panujący "żond" postanowił wpisać do nowelizowanej ustawy PIT obniżone stawki podatkowe. Trochę się zdziwiłem, czyżby zamierzali zrealizować jednak jakąś przedwyborczą obietnicę? Już się zaczynałem uśmiechać, ale... jest tu pewien haczyk.

Otóż niższe podatki obowiązywałyby dopiero od 2009 r. Dlaczego tak późno? Ano dlatego, że obniżenie podatków ma sens wtedy, gdy wzrost gospodarczy jest wysoki i stawki podatkowe są ustalane z uwzględnieniem pozostałych parametrów ekonomicznych. Nie jestem ekonomistą, ale nie trzeba mieć ogromnej wiedzy, żeby dostrzec, iż wzrost wydatków budżetowych (a "tanie państwo" sporo kosztuje) przy jednoczesnym obniżeniu podatków sprawi, że gdzieś zacznie tych pieniędzy brakować. Ile? Ekonomista, Janusz Jankowiak na swoim blogu podaje:
"Wpisanie obecnie do nowelizowanej ustawy PIT dwóch obniżonych stawek podatkowych, obowiązujących od roku 2009, kosztować będzie na dzisiejsze pieniądze 9 mld PLN. Sporo."
Oczywiście chciałbym płacić niższe podatki. Ale mam świadomość, że to czego nie zapłacę w podatku będę musiał państwu zapłacić w inny sposób (a jest tych sposobów wiele). Niestety nikt nie chce obniżyć kosztów pracy, a mamy je wysokie, co skutkuje również pośrednio tym, że inwestorzy którzy pojawiają się w naszym kraju nie mogą znaleźć pracowników - bo nikt nie chce zarabiać 1000 - 1300 zł na rękę, a pracodawcy nie chcą płacić wysokich stawek tylko wolą przenieść produkcję np do Chin.

Dlatego takie kukuł... kacze jajo lepiej podrzucić następnemu rządowi. Wniosek jest z tego taki, że pis realnie bierze pod uwagę, że straci rządy przy następnych wyborach. Niestety wykonanie swoich obietnic przedwyborczych też pozostawia następcom.

Foto: GettyImages Creative
Żródła: Money.pl, blog Janusza Jankowiaka


6 komentarzy:

Tomek Broszkiewicz pisze...

Oj biedna ta nasza Polska - jeszcze nie było rządu, który by się odwarzył na jakąś poważną reformę fiskalną Polski. I chyab nie prędko będzie.

smartur pisze...

Znakomity tekst, choć refleksja smutna.

Gdyby przeciętny Kowalski rozumiał mechanizm, który opisałeś, to kolejne wybory wygrałby Korwin-Mikke. Tymczasem "łone nierozumiom" i bez wględu na to kto wygra, jednego możemy być pewni: więcej kasy oddamy państwu w postaci opłat na zusy, srusy, znaczki skarbowe i inne gówna. Przykładem niech będą plany żondu skierowane jawnie przeciw samozatrudnieniu ("bo firmy tną koszty" - k..wa, co za argumentacja!). Więcej o tym pisało Money.pl, pisałem również ja.

Brocha ma rację. Jeszcze nie było takiego, który skutecznie zreformowałby podatki i nauczył Polaków dbać o samych siebie. Dobrze, że ci którzy umieją o siebe zadbać mogą liczyć na rządy Irlandii, Norwegii i Hiszpanii...

Arqs pisze...

Smartur - dzięki :)

Wiem, że Brocha ma rację. O ile nie jest dobrze o tyle pisiory chcą jeszcze więcej popsuć. O tych planach o samozatrudnieniu też czytałem i wściekłem się tak, ze w klawiaturę nie mogłem trafić...
To uderzy też we mnie. Kolejny argument, żeby zacząć podążać drogą Leona Zawodowca i zacząć "sprzątać"...

smartur pisze...

Leon Zawodowiec... :)

Dzieci śpią a budzi się ekstrema. Kiedyś nas ABW sprzątnie ;)

Arqs pisze...

Eeeee tam. My sprzątniemy ABW i całą resztę ;)

Anonimowy pisze...

Jakie ABW ?????????
CBA pod warunkiem, że im telefony w końcu założą, bo na razie mają grzecznościowe, choć do końca roku wydali już 70 000 000 zł